Co pewien czas możemy przeczytać, że najlepszą marką jest a to Apple, a to Samsung. Czasem marką najbardziej, dajmy na to, wartościową okazuje się McDonald’s, a innym razem za taką uchodzi Microsoft, Walmart, Amazone… Dlaczego tych 'naj’ jest tak dużo? Wszystko zależy od zastosowanej metodologii badania i organizacji, która je prowadzi. Nie powinno zatem dziwić, że jednocześnie dwie konkurencyjne marki chwalą się, że są ‘naj’. Pewnie obie mają po części rację.
W tym całym okołobadawczym zamieszaniu warto pamiętać, że to, co badamy, kiedy analizie poddajemy marki, można zawrzeć w pięciu kategoriach: lojalności, postrzeganej jakości, świadomości, zachowań rynkowych i wartości. Żeby nie było tak kolorowo, każdą z powyższych można rozbudować o dodatkowe kategorie, a te o kolejne zmienne. Ziarnko do ziarnka i zbierze się pokaźna miarka mierzalnych czynników, które można i nawet trzeba analizować, żeby móc diagnozować kondycję marki. A do każdego z nich można dopasować wiele metod badawczych, co razem daje pokaźny zbiór kombinacji tego co i czym badamy.
We wcześniejszym wpisie stwierdziłem, że dla brandingu najważniejszy jest odbiorca oraz sposób jego zachowania wobec marki. Dzieje się tak dlatego, że ów odbiorca, "dotykając" marek, konstruuje swój świat przeżyć wokół nich. Bez zrozumienia tego procesu, czyli bez dokładnej analizy, jak przebiega komunikacja między markami a ludźmi, ciężko o uchwycenie istoty zachowań konsumenckich. Ten i kolejne wpisy poświęcone będą badaniom tego, co w brandingu niezwykle ważne, a co obrosło już branżowymi mitami. Chodzi o insight konsumencki. Czyli właściwie co?
Coś, co decyduje o formie i kształcie relacji odbiorcy i marki. Coś możliwie prostego. Coś najbardziej trafnego. Coś, co rozwiązuje zagadkę, dlaczego konsument podjął określoną decyzję. A inaczej: insight konsumencki to dokładne zrozumienie sytuacji i decyzji, jaką podejmuje konsument. Dotarcie do przyczyny takiego, a nie innego wyboru.
Poruszamy się w świecie marek. Spoglądają na nas z opakowań kosmetyków, butelek wody mineralnej, szyldu krawca, do którego nasza rodzina chodzi od pokoleń. Mówią do nas z mediów tradycyjnych, nowych mediów, mediów społecznościowych. Opowiadają o nich znajomi w codziennych rozmowach. Stykamy się z nimi w postaci produktów, usług, osób. Odwiedzamy je w formie miejsc, słuchamy jako muzyki, czujemy ich zapach. Jesteśmy częścią opowieści marek o nich samych i o nas, wiernych lub przypadkowych odbiorcach. Bez nas nie istniałyby. Pytanie tylko czym są i czy wszystko może być marką?
A brand is a brand is a brand
Najprościej byłoby stwierdzić, że branding to nic innego jak proces budowania marek. I w zasadzie mamy z głowy nudnawe pisanie o teorii, którym od lata zapełnione są wszelkiej maści podręczniki do marketingu. Ale niestety pojawiają się pewne problemy natury teoretycznej właśnie. Po pierwsze, czym jest sama marka? Po drugie, czym ten proces różni się od marketingu, skoro traktuje również o markach?
Zapraszam Was na wycieczkę do świata marek czy – jak niektórzy wolą – brandów. To podróż, podczas której przedstawię najważniejsze koncepcje teoretyczne i podejścia praktyczne do brandingu – dziedziny stosunkowo młodej, nie tylko w Polsce, na którą wielu "specjalistów" ciągle jeszcze patrzy z przymrużeniem oka. Skądinąd zupełnie niesłusznie.
Czym jest zatem branding? W największym skrócie: procesem budowania marek, czyli sumy skojarzeń, jakie o produktach, usługach, organizacjach, miejscach itp. mają ich odbiorcy/użytkownicy. Proste? Jeśli tak, to na tym blogu nieco to pokomplikuję, ale i przekażę garść przydatnych informacji i wiedzy. Pokażę również po co branding powstał i czym różni się od dziedzin pokrewnych. Zobaczymy jak wygląda proces budowania marek od podszewki, obserwując jak robią to najlepsi na świecie i w Polsce. Postaram się znaleźć odpowiedź na pytanie, co decyduje o ich sukcesie, a dlaczego innym się nie udaje?